środa, 22 maja 2013

Więcej jeśli się da!



O więcej. Więcej wszystkiego. Więcej biegu. Więcej skoków po kanapie. Więcej śmiechu w łazience. Pasty do zębów na piżamie. Więcej śladów po palcach w słoiku z Nutellą. Więcej herbat do łóżka. Więcej dźwięków muzyki.  Więcej "dzień dobry Słońce". Miłości wszędobylskiej. Mleka przypalonego. Całusów w locie. Śniadań na dywanie. Zadań z matematyki. Bagietek z masłem i rozmów w piżamach. Więcej! Proszę Cię kochany Panie Boże. O więcej, jeśli się da!








wtorek, 14 maja 2013

Z Nim.

Trzciną niedołamaną jestem
Groszem zagubionym

Owcą głupią, co ucieka
Lecz ją odnajdują
Knotem o małym płomieniu
Talentem, co go zakopano
Wiatrem  w polu
Buntownikiem z nazwy
Uczniem z wyboru


Ukrzyżowałam
Rzuciłam kamieniem
Gwóźdź wbiłam 
Prosto w serce
Podałam ocet
Wyśmiałam
Wzgardziłam
Pochowałam


A On i tak mówi
Kocham


Idź i nie grzesz więcej.







środa, 8 maja 2013

Czarna marynarka.

Chowanie ambicji do kieszeni wcale nie jest łatwe. Pamiętam jak w Polsce biegałam po korporacyjnych korytarzach w marynarce i butach na obcasie. Stres czasem ściskał mi gardło tak bardzo, że musiałam iść do łazienki by uspokoić myśli. Pamiętam jak szef kiedyś przyniósł mi techniczny tekst na cztery strony A4 i mówi "Czy możesz to przetłumaczyć na angielski? Potrzebuję za godzinę." Za godzinę?? Pamiętam jak obładowana słownikiem sklejałam zdania. Stres był codziennie. Zestawienia finansowe spędzały mi sen z powiek. Wstawałam o 6 rano i czułam jak żołądek skręca mi się we wszystkie strony. Do domu wracałam po 20.00, telefon dzwonił jeszcze wieczorem. Czasem w weekend. Czułam, że mam dosyć. Choć uczciwie przyznam, że właśnie tam nauczyłam się więcej niż gdziekolwiek później.
Gdy po 5 latach dałam wypowiedzenie czułam się cudownie wolna. Pamiętam jak po roku spotkałam koleżankę z firmy. Mówi, że już atmosfera jest gorsza niż przed moim odejściem. A ja na to; zmień pracę. Ja zmieniłam i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Praca z przekochanymi ludźmi (pozdrawiam wszystkich z ulicy Pojezierskiej) odmieniła moje spojrzenia na wiele spraw. 

Teraz nie noszę obcasów. Stresu też nie odczuwam. Stres wręcz zerowy.  Idę do pracy na 9:00 rano i wracam o 15:00.  Robię rzeczy ważne. Ważniejsze od wyników sprzedaży asortymentu do łazienek. Wiem, że jestem ogniwem w łańcuchu ludzi, którzy mają wpływ na zmianę rzeczywistości dziecka, całej wioski. Mam czas dla rodziny, pieniędzy też mi nie brakuje.

A jednak... 

Dzisiaj zatęskniłam za czarną marynarką, dzwoniącym telefonem i wstawaniem o 6:00 rano.